Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Okrutne gwałty i morderstwa. Tak wyglądała końcówka II wojny światowej w Dusznikach-Zdroju

tł. Sławomir Włośniewski
Okrutne gwałty, morderstwa i wszechobecna niepewność. Tak końcówkę wojny opisywał w swoim pamiętniku Lothar Hoffart, który mieszkał w ówczesnym Bad Reinerz. Przenieście się w czasie za sprawą wydanej przez niego książki, a także zobaczcie archiwalne zdjęcia miasta, które pochodzą z tamtego okresu.

Lothar Hoffart mieszkał w czasie II wojny światowej w uzdrowisku Bad Reinerz (niem. Duszniki-Zdrój). Swoje wspomnienia zawarł w pamiętnikach zatytułowanych „Duszniki-Zdrój, czas wojny, koniec wojny i wypędzenie”. Przedstawiamy tłumaczenie ich treści.

Była już wojna, gdy w Święta Wielkanocne 1940 roku poszedłem do szkoły w mojej rodzinnej miejscowości Bad Reinerz (niemiecka nazwa Dusznik-Zdroju).

Ten rodzaj „stanu wyjątkowego” był odczuwalny wtedy w wielu dziedzinach życia i jeszcze dziś mam go świeżo w pamięci. Na prawie wszystko było kartki, talony, przydziały i wyliczone racje żywnościowe. Mundury były codziennym obrazem na ulicach, sprawozdania o aktualnych działaniach wojennych były wszechobecne w prasie i poprzez radio. I pomimo to nasza mała ukochana ojczyzna była przy wszystkich tych wszystkich niepokojach jak oaza spokoju. Zarekwirowane jako lazarety domy uzdrowiskowe pozostawały najpierw w większości puste, ale po pierwszej rosyjskiej zimie 1941/1942 i po katastrofie pod Moskwą wypełniły się gwałtownie.

Z okien naszego mieszkania mogliśmy, po przybyciu kolejowego transportu z rannymi, przez godziny obserwować przewozy na trasie dworzec kolejowy -lazarety w uzdrowisku.

Później, latem 1944 roku, gdy front wschodni przesuwał się coraz bardziej na zachód i naloty na niemieckie miasta stały się codziennością, widziało się także w Reinerz i czuło się, że trudny wojny jeszcze do nas dotrą. W dniu 8 sierpnia 1944 roku po raz ostatni grała orkiestra uzdrowiskowa. Jej członkowie zostali w zależności od swojej przydatności powołani do służby wojskowej albo do prac przy umocnieniach. Jesienią tego roku, wszyscy zdolni do pracy, także 14-latkowie, którzy skończyli dopiero szkołę, musieli jechać specjalnymi pociągami w okolice Breslau (Wrocław) i na Górny Śląsk do prac przy budowie stanowisk obronnych. Burmistrz i Kierownik Grupy Miejscowej Pfitzner, osobiście prowadzili „Akcję Barthold”.

W tym czasie (od jesieni 1944 - przyp. tłumacz) tutejsze lazarety rezerwowe zostały przeniesione do Wirtembergii, a wolne w ten sposób domy wypoczynkowe stały się lazaretami. Hala spacerowa, sala muzyczna i kilka domów, także wszystkie nadające się pomieszczenia obozowe szopy i stodoły, stały się magazynami amunicji, ubiorów i innymi magazynami wojskowymi. Renierz wypełnione było uciekinierami i żołnierzami.

Adwent i czas Bożego Narodzenia były czasem stale zwiększającego się zagrożenia. Rok 1945 zaczął się oczekiwaniem mającego nastąpić w nieodległym czasie, w jego skutkach nieprzewidzianego, końca wojny. W Reinerz został powołany Volkssturm (powołanie pod broń ostatnich cywilów). Powstały zapory czołgowe i okopy. 18 stycznia 1945 roku Armia Czerwona przekroczyła granicę Śląska w okręgu Kreuzburg (Górny Śląsk).

Jej przeprawa przez zamarzniętą Odrę obok Brieg (Brzeg) nastąpiła 20 lutego. Uciekinierzy, ze wszystkim, co jakoś nadawało się jako środek transportu, należeli od tej chwili do codzienności. Pomieszczenia Młynu Papierniczego i Domu Strzeleckiego, a także inne, zostały wykorzystane jako tymczasowe kwatery i miejsca do odpoczynku. Mam w pamięci ciężki wypadek z ośmioma śmiertelnymi ofiarami. Były wśród nich także dzieci. Traktor ciągnący trzy, załadowane do pełna, nieposiadające hamulców przyczepy, przez ich nacisk na stromym wzniesieniu tuż przed Reinerz, wypadł z jezdni i wpadł w dół zbocza. Ostatnie dni kwietnia i pierwsze dni maja 1945 roku zaznaczyły się niekończącymi się kolumnami wojskowymi Wermachtu, najpierw jeszcze w kierunku wschodnim, potem już na zachód.

Końcówka wojny

Ostatnie dni kwietnia i pierwsze dni maja 1945 roku zaznaczyły się niekończącymi się kolumnami wojskowymi Wermachtu, najpierw jeszcze w kierunku wschodnim, potem już na zachód. Rynek często był miejscem nocnego spoczynku, całkowicie zastawiony pojazdami Wermachtu. Widziałem to sam wielokrotnie podczas mojej porannej drogi o godzinie 5.30 do kaplicy szpitalnej. W pierwszych dniach maja, przed końcem wojny, poruszają się nie kończące się kolumny militarne, prawie już tylko w kierunku zachodnim. Oddziały przybywają po części z frontu. Pojazdy są zajęte ubrudzonym, wyczerpanymi, zaopatrzonymi w pierwszą pomoc rannymi.

W niedzielę 6 maja 1945 roku burmistrz i kierownik grupy miejscowej Pfitzner, zwołał wszystkie osoby urzędowe i kierowników zakładów do restauracji „Hummelfurtsen”, aby im wyjaśnić położenie. Kobiety i dzieci do lat 14, a także starzy ludzie, mieli zostać ewakuowani pojazdami do Broumova, skąd w dalszą drogę mieli się próbować dostać „na łut szczęścia”. Były sprzeciwy co do tego, aby wysłać ludzi zupełnie w niepewność, między innymi ze strony nauczyciela Klinke i Kierownika Poczty Seidela. I w ten sposób podjęto jedyne sensowne postanowienie, że wszyscy pozostają w miejscowości i nikt nie opuszcza małej ojczyzny. Przy tym spotkaniu Pfitzner ogłosił, że poza tym „niniejsza Partia zostaje rozwiązana!”. Burmistrz Pfitzner opuścił jednak następnego ranka po cichu miasto. Podobno żył gdzieś później w Bawarii. Wcześniejszy burmistrz z ramienia SDP, pochodzący z miejscowości Dittersbach, Rossler, wraz z innymi dawnymi członkami SDP i komunistami, przejął administrację miasta. Wejście Rosjan stało się nieuniknione i miasto musiał zostać poddane „zwycięzcom”.

Pod przewodnictwem Rosslera została utworzona „Komisja miejska antyfaszystów”. Należeli do niej Fritz Liebig, Frieben, kontroler szkła Tautz i członek partii KPD-Dudey. Oni, wraz z wieloma mieszkańcami Renierz zebrali się w dniu 9 maja 1945 roku przy Młynie Papierniczym na przyjęcie Rosjan. Wreszcie wieczorem przybyli Rosjanie. Rossler złożył oświadczenie o przekazaniu miasta i został przez komendanta wyznaczony jako pełnomocnik ludności, z pierwszym rozkazem, aby pod osobistą odpowiedzialnością skonfiskować mieszkańcom wszelką broń.

Okrutne gwałty i morderstwa. Tak wyglądała końcówka II wojny...

Już pierwszą noc, podczas której rosyjskie oddziały szalały strasznie z gwałtami i plądrowaniem, była nocą straszną dla Reinerz. Wszędzie słychać było wołania o pomoc, a kto mógł, uciekał do lasów. Dopiero po kilku przerażających dniach ustanowiona została rosyjska komendatura i pełnomocnik Rosslera mógł postarać się o przydziały środków spożywczych. Składały się one z jednego kilograma chleba na tydzień i osobę i trwały kilka tygodni.

Niemcy, którzy wrócili do Czech, teraz wrócili głodni, żebrali o chleb. To wyzwanie nie było dla Rosslera łatwym zadaniem. Aby zapewnić spokój i porządek, utworzył on tzw. straż miejską. Składała się ona z około 100 mężczyzn, oznaczonych opaskami na ramię, którzy jednak też nie mogli zbyt wiele zdziałać. Zameldowaniu się wszystkich mężczyzn w wieku 18-50 lat przed ratuszem, czego wymagali Rosjanie (chyba po to, aby przetransportować ich do robót przymusowych), udało się Rosslerowi zapobiec.

W czwartek 10 maja, w dzień Wniebowstąpienia w hali spacerowej wybuchła amunicja w kilku falach eksplozji z daleka słyszalnym grzmotem i ze znaczną chmurą dymu. Cała zamknięta część hali, pomieszczenie źródła wody i mleczarnia były w gruzach. Dom „Doktorhaus” stanął w płomieniach. Do eksplozji, według danych burmistrza doszło przez nieuwagę dwójki dzieci, które zginęły przy tym na miejscu.

POLECAMY:

Co wiesz o Kłodzku? Sprawdź się!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na klodzko.naszemiasto.pl Nasze Miasto