- Nie wierzyłem własnym oczom, gdy podczas badania trzech próbek pochodzących z dzika z Gorzanowa stwierdziłem larwy włośnia krętego – wspomina Aleksander Ledowski, lekarz weterynarii z Bystrzycy Kłodzkiej w powiecie kłodzkim. Taki widok lekarze z okolic Kłodzka przez dziesięciolecia widzieli tylko na studiach i okresowych szkoleniach. - Ostatni przypadek włośnicy zanotowano tu w latach 70., wysłałem więc próbkę na dodatkowe badania – dodaje Ledowski. Diagnozę potwierdził Grzegorz Chmielowiec, powiatowy lekarz weterynarii. - Każdy ustrzelony dzik jest badany, weterynarze sprawdzają też na obecność włośnia mięso świń. Zakażeniem larwami włośnia zagrożone są ludzie i te gatunki zwierząt, w których diecie znajduje się mięso – tłumaczy Chmielowiec.
W Polsce badaniom na obecność larw poddawane jest mięso świń, dzików, gryz oni m.in. nutrii oraz koni. - Rocznie na Dolnym Śląsku odnotowujemy kilka przypadków tej choroby, zwykle dotyczą one dzików. W 2012 roku, poza tym z Bystrzycy Kłodzkiej, sprzed kilku dni, były jeszcze dwa przypadki wykrycia zakażeń: w styczniu w Głuszycy pod Wałbrzychem i w październiku w Oleśnicy – mówi Jan Dorobek, zastępca Dolnośląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii.
Weterynarze, szczególnie w okresie poprzedzającym święta, ostrzegają przed kupowaniem mięsa wieprzowego i dziczyzny, a także wędlin z nieznanych źródeł. W grudniu ubiegłego roku czternaście osób spod Kurnika zarażonych włośnicą trafiło na Oddział Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych szpitala przy w Poznaniu. Źródłem zakażenia było mięso z dzika. Na tym samym oddziale w styczniu ubiegłego roku leczyło się dwanaście osób z okolic Legnicy i Złotoryi. Chorzy zarazili się włośnicą przez zjedzenie zakażonej przez pasożyty kiełbasy z dzika. - Wczesne objawy choroby bywają mylące, bo przypominają grypę i zatrucie pokarmowe, alarmująca jest dopiero opuchlizna wokół oczu oraz bóle mięśniowe – wylicza Jan Dorobek.
Włosień atakuje mięśnie, w tym sercowy, a czasem też mózg. Niedostatecznie szybkie udzielenie pomocy i wyniszczenie organizmu może w najgorszych przypadkach skończyć się śmiercią.
Badania mięsa pozwalają wykluczyć przypadki zakażenia, ale nie wszyscy rolnicy stosują się do tych obostrzeń tłumacząc, że mięso ma być na użytek własny. - W niektórych dolnośląskich powiatach liczba zamówionych badań jest znikoma w porównaniu ze spadkiem pogłowia świń odnotowywanym w statystykach Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Szacujemy, że badana jest nie cała połowa mięsa – alarmuje zastępca Dolnośląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii.
Kompleksowe badanie weterynaryjne przedubojowe, poubojowe i laboratoryjne kosztuje 11 zł za świnię i 20 zł za sprawdzenie mięsa dzika. Zbadane mięso ma certyfikat i jest ostemplowane. To niewielki koszt w stosunku do ryzyka.
Karą za niepoddanie mięsa badaniom wg kodeksu wykroczeń jest grzywna, zaś za obrót nieprzebadanym mięsem bez wymaganego oznakowania i świadectwa grozi przepadek mięsa, grzywna i areszt. - Pewność, że mięso jest zdrowe daje nam tylko badanie. Lepiej zażądać o przedstawienie uprawnień od sprzedawcy niż potem cierpieć – ostrzegają weterynarze.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?